eXpeditio
Menu
  • Blog
    • News
    • Podróże
    • Porady
  • Galeria
  • Autorzy bloga
    • mpolak
    • 5k18a
  • Kontakt
eXpeditio
  • Blog
    • News
    • Podróże
    • Porady
  • Galeria
  • Autorzy bloga
    • mpolak
    • 5k18a
  • Kontakt
Podróże

Czas na powrót do rzeczywistości

posted by Skiba
lut 22, 2010 26856 0 0
Share

Mój portfel wypchany po brzegi banknotami, stanowi dobitny przykład, że Filipiny i inflacja są nierozłączną parą.

CZAS POWROTÓW JEST RÓWNIEŻ W PEWIEN SPOSÓB POŁĄCZONY Z FINANSAMI A KONKRETNIE Z OPŁACANIEM RACHUNKÓW. W CIĄGU KILKU CHWIL Z BOGATEGO TURYSTY MOŻNA ZOSTAĆ ZRUJNOWANYM TURYSTĄ.

Po opłaceniu wszystkich hoteli i bazy nurkowej, stałem się lżejszy o kilkanaście tysięcy peso. Z portfela wcześniej wypchanego papierami, pozbawione wypełniacza zaczęły wypadać nazbierane wcześniej wizytówki i stare rachunki, które zazwyczaj magazynuję w takim miejscu.

Nadszedł czas pożegnań… No może nie było zbyt wielu do żegnania, ponieważ większość poznanych przeze mnie ludzi wyjechała wcześniej, ale trzeba było zobaczyć się z divemasterami z Fun&Sun divers i strzelić sobie pamiątkowe zdjęcia. Nie zapomniałem też o barmankach z knajpy Maldito, ani tym bardziej o moich sąsiadkach z ośrodka BB’s Lodging House.

Nie spiesząc się zbytnio, koło godziny 12 stawiłem się w miejscu, które umownie można nazwać portem. W sklepiku przy plaży za 50 peso kupiłem bilet na łódź do Maya. Łodzie kursujące pomiędzy wyspami mają to do siebie, że nigdy nie wyruszają o konkretnej godzinie, ale dopiero wtedy kiedy zbierze się komplet pasażerów. Po kilkunastu minutowym leżeniu pod palmą, ucinając sobie pogawędki z barmankami z Maldito, które przyszły mnie pożegnać, w końcu zebrał się komplet ludzi i mogłem wejść na łódź.

Po rejsie, osłaniając się przed ostrym słońcem, dotarłem do autobusu, który zawiózł mnie do Cebu. Droga była długa. Nawet bardzo długa rzekłbym. Autobus co chwilę robił kilkuminutowe przystanki, zbierał ludzi po drodze, ale po 5 godzinach znalazłem się na miejscu, przed północnym terminalem autobusowym w Cebu. Z resztą grupy ustawiliśmy się SMSowo i zostało tylko złapać taksówkę i pojechać na spotkanie. Chcąc zaoszczędzić trochę kasy, wybrałem najtańszy środek transportu zwany jeepneyem. Kierowca krzyknął mi 1000 peso za podwózkę. Postukałem się po głowie i nie chcąc już się targować, poszedłem do tradycyjnej taksówki, za którą zapłaciłem 150 peso. Z okien taksówki patrzyłem na widok, który przypominał mi Manilę. Taksiarz oczywiście nie zapomniał mnie zapytać jak mi się podobają Filipiny. Cóż nie kłamałem odpowiadając, że małe wysepki mają piękne. Chłop był dumny nad wyraz ze swojego miasta, bo od razu powiedział że Cebu jest przyjemniejsze od Manili. Ja prawdę powiedziawszy nie zauważałem wielkiej różnicy, ale z grzeczności przyznałem mu rację.

Na miejscu spotkałem się z Kasią, Marcinem, Bogdanem i wcześniej poznanym na Malapasqua Piotrem z żoną Bogusią, którzy również przyjechali do Cebu. Wspólnie po opłaceniu hotelu wybraliśmy się na kolację do tajskiej restauracji, która miała być miłą odskocznią od Filipińskiego żarcia. Tak też było. Na stole wylądowały ryby, krewetki, zupki, makarony i ryż. Tak można by jeść codziennie.

Kolejny dzień To samoloty i wariacka jazda taksówkami. Po przylocie do manili. Mieliśmy duża szanse przedłużyć sobie nasz pobyt na Filipinach. Pomiędzy przylotem do manili i odlotem do Kuala Lumpur dzieliły nas 3 godziny. Niby dużo czasu, ale nie kiedy trzeba przejechać z lotniska na lotnisko 130 km. Okazało się że na terminal autobusowy trzeba dojechać taksówką, ponieważ nie ma bezpośredniego połączenia pomiędzy lotniskami. Kiedy dotarliśmy na terminal, okazało się że autobus wyrusza za godzinę. Tak też wybór środka transportu nasunął się sam. Po krótkich negocjacjach za ok. 2200 peso zostaliśmy dowiezieni do Clark taksówką. Gdzie wyrobiliśmy na ostatnią chwilę, żeby wejść do samolotu.

Wylądowaliśmy pod Kuala Lumpur. Ponieważ godzina była wczesna i cały dzień był przed nami, pojechaliśmy szukać hotelu w centrum miasta i spróbować zrealizować napięty plan zwiedzania. Wybraliśmy się oczywiście do Central Market. Miejsca, w którym można wydać wszystkie pieniądze i jeszcze wpaść w długi. Jest tam wszystko co chciało by się przywieźć jako pamiątki z wyprawy. Każdy z nas zrobił jakieś drobne zakupy i z Bogdanem udałem się zjeść kolację na ulicy. Trzeba wiedzieć, że na ulicy można zjeść najlepiej. Wybór jest przeogromny a jedzenie wyśmienite. Je się przy plastikowych stolikach, wystawionych na chodnikach, lub zaułkach pomiędzy budynkami. Pamiętajcie, jeżeli prosicie o ostre danie to takie dostaniecie. Tutaj przypomina mi się stare powiedzenie z Tajlandii, łatwo weszło trudno wyszło. O czym się przekonałem kolejnego dnia w WC

Z samego rana o godzinie 7 pojechaliśmy zająć miejsce w kolejce do zwiedzania wież Petronas Towers. Atrakcji, którą ominęliśmy pierwszego dnia pobytu w Kuala Lumpur. Po odstaniu niecałej godziny, kolejka ruszyła i wyznaczono nam czas na wejście na godzinę 9:30 co było idealne dla nas, z uwagi na samolot do Londynu o 15:30. Takim też sposobem nasze nogi stanęły na łączniku wież Petronas. Kilka fotek z góry na panoramę miasta i zejście.

Taksówką kazaliśmy się zawieźć jeszcze do pałacu królewskiego (sułtana) gdzie też strzeliliśmy kilka fotek i zostaliśmy odwiezieni pod Central Market, spod którego na piechotę wróciliśmy do hotelu pakować graty. To już były ostatnie chwile w Azji, ostatnia zupka w knajpie na lotnisku, ostatnie zakupy w sklepach wolnocłowych i w końcu weszliśmy na pokład samolotu odsiedzieć swoje 14 godzin jak w polskim PKSie lecącym na Stansted. Na tym poprzestanę i nie będę opisywał drogi powrotnej, noclegu w Anglii i lotu do Wrocławia. Ponieważ po za zakupem dobrej Whiskey na lotnisku nic znamiennego i wartego opisania już się nie wydarzyło.

Teraz zostało już tylko planować kolejny wyjazd, który w moim przypadku będzie już we wrześniu. Na razie nie zdradzam gdzie ale, również będzie daleko i egzotycznie.

 

tn P1050153
tn P1050150
tn P1050152
tn P1050148
tn P1050149
tn P1050166
tn P1050164
tn P1050162
tn P1050163
tn P1050154
tn P1050172
tn P1050170
tn P1050167
tn P1050173
tn P1050171
tn P1050186
tn P1050175
tn P1050181
tn P1050211
tn P1050208
tn P1050201
tn P1050209
tn P1050198
tn P1050190
tn P1050194
tn P1050197
tn P1050228
tn P1050214
tn P1050217
tn P1050213
Share
Post Author
Skiba
Blog jest jeszcze w trakcie przenosin ze starego wordpressa na nowego. Część starych wpisów (dokonanych przed 8 lutym 2010), jest jeszcze w surowym stanie z błędami, bez zachowania akapitów itp, staram się to poprawiać w wolnym czasie (2016/09)

Previous

Nigdy nie jest tak źle żeby nie mogło być gorzej :)

Next

W końcu na Phuket

O blogu

Travel Blogger

5K18A

Blog jest jeszcze w trakcie przenosin ze starego wordpressa na nowego.
Część starych wpisów (dokonanych przed 8 lutym 2010), jest jeszcze w surowym stanie z błędami, bez zachowania akapitów itp, staram się to poprawiać w wolnym czasie
(2016/09)

Ostatnie wpisy

  • Jak nie dać się okraść?
  • Reanimacja eXpeditio
  • Wizyta w Angkor Wat
  • Wyjazd do Kambodży
  • Pożegnanie z Chiang Mai

Najciekawsze wpisy

  • Wracamy na łono cywilizacji
    Podróże
    Wracamy na łono cywilizacji
    lut 11, 2010
  • Startujemy już za 2 dni
    News
    Startujemy już za 2 dni
    sty 21, 2010
  • Czas na powrót do rzeczywistości
    Podróże
    Czas na powrót do rzeczywistości
    lut 22, 2010
  • Po ulicach Kuching
    Podróże
    Po ulicach Kuching
    sty 30, 2010

Archiwum wpisów

  • wrzesień 2016
  • wrzesień 2010
  • luty 2010
  • styczeń 2010

Galeria zdjęć

Wracamy na łono cywilizacji
Wracamy na łono cywilizacji
Ostatni dzień w Kuala Lumpur
Ostatni dzień w Kuala Lumpur
W końcu na Phuket
W końcu na Phuket
Dajemy głos z Malezji – Wreszcie
Dajemy głos z Malezji – Wreszcie

Nasi sponsorzy




pressbeton beton artystyczny

You Might Also Like

Podróże
wrz 27, 2010

Wizyta w Angkor Wat

Kambodża jest jak jeden wielki piekarnik. Rano przed wschodem wydaje się że jest całkiem przyjemnie ale już przed...

Read More
0 0
Podróże
sty 27, 2010

Ostatni dzień w Kuala Lumpur

Jesteśmy już po pośpiesznym zwiedzaniu Kuala Lumpur. Piękne miasto, zupełnie inne od Bangkoku, który był niezbyt...

Read More
0 0

Leave A Comment Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Copyrights © 2010 eXpeditio.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Back top